Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oto iako spędził swoią chuć miłosną do oney cudney białey głowy; czego, możebna, ini nie byliby uczynili, nie poniechaliby miłowania, ba zamknęli oczy y zgoła wzięli od niey to czego pragnął, skoro to było w iego mocy; ta bowiem część do którey zmierzał nie była skażona takiem cirpieniem.
Znałem iednego szlachcica y panią iedną we świecie, wdowę, którzy nie chowali tych skrupułów; bowiem, gdy ta biała głowa była dotknięta szpetnym dużym wrzodem raczym na cycku, pomimo to ią zaślubił y ona też go przyięła, wbrew przykazom matki; y mimo iż była tak chora y skażona, wytrząsywali się wraz a potarzywali tak całą noc iż złomili y zawalili łóżko.
Znałem również barzo godnego szlachcica, mego wielgiego przyiaciela, który mi powiedał, iż iednego dnia będąc w Rzymie, zdarzyło mu się miłować damę iszpańską, y z naycudnieyszych iakie były kiedy w mieście. Owo kiedy z nią miał sprawę, nie chciała pozwolić aby ią uźrzał, ani też aby ią dotykał po iey gołych udach, ieno w gaciach: tak iż kiedy ią tam chciał pomacać, mówiła mu wraz po iszpańsku: Ah! no me tocays, hareis me quosquillas, co iakoby znaczy: „łaskoczecie mnie“. Iednego rana, przechodząc pod iey domem, nalazłszy drzwi otwarte, wchodzi prosto z mosta nie napotkawszy ani służebney, ani pazia ani zgoła nikogo; owo gdy wszedł do iey pokoiu, nalazł ią śpiącą tak głęboko, iż mógł do syta oglądać ią cale nagą na łóżku, y napatrzyć się iey dowoli, bowiem było barzo skwarno; y powieda iż nie widział nigdy coś tak cudnego iak to ciało, prócz tego