Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iż przybieraią postacie zemdlone a rzewliwe nikiey koza w połogu; wypatruią oczy na swoie panie y czynią z nich swoie posły; okazuią swoie namieiętne poruszenia a wzdychania przed całym światem; zdobią się zgoła iawnie w kolory swoich pań; prosto, dopuszczaią się tylu głupich niediskrecyów iż ślepyby się obaczył, przedsię niektórzy tak z racyą iako i bez raciey aby ieno dać poznać całemu dworu iże miłuią w nieledacyiakiem miescu y że się im tam poszczęściło. A Bóg widzi! nieiednemu nie dałoby się za grosz iałmużny, chociaby się miało stradać nagrodę niebieską miłosierdzia.

Znałem iednego ślachcica y pana, który, chcąc wmówić światu iż miłuie iedną cudną y godną panią wiadomą mi, kazał iednego dnia dwom ze swoich pachołków y paziów wystawać pod iey bramą, dzierżąc za uździenicę małego mułka. Owo, trefunkiem, pan Stroc[1] y ia przechodziliśmy owędy, y przegrzeliśmy taiemnicę onego mułka, paziów i lokaiów. Zapytał ich znagła, gdzieby był ich pan; odparli iż w mieszkaniu tey paniey; na co pan Stroc począł się śmiać, y rzekł do mnie, iż gardło stawia że go tam niema. Zaczym postawił swego pazia na czetach, aby widzieć czy wynidzie ów wrzkomy miłośnik; my zaś poszliśmy stamtąd do kownaty królowy, gdzieśmy go naleźli, nie bez wielgiego naszego pośmiechu. Gdy iuż się miało ku wieczorowi, podeszliszmy ku niemu, y iakoby się z nim drocząc, pytaliśmy gdzieby bawił o takiey a takiey godzinie popołudniu, y że nie łacno mu będzie się oczyścić, widzieliśmy bowiem iego mułka y paziów przed bramą oney paniey. On, czyniąc oblicze iakoby strestane z tego iżeśmy

  1. Pan Stroc = Filip de Strozzi, marszałek Francji.