Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobą ubrania, on wziął bowiem szatki swoiey ulubioney, a ona swoiego przyiaciela, z czego mąż ieno się śmiał, zasię niektórzy przyganiali temu y źle o tym rozumieli.
Śpiewano na dworze piosenkę o mężu, który poiął żenę we wtorek, a w czwartek iuż nosił rogi: otoć, wierę, zbytni pośpiech!
Co powiemy zasię o iedney pannie, o którą długo się zabiegał szlachcic ze znacznego domu y człek dostatni, ale przytem niezguła y niiak iey nie godzien? Owo kiedy za zgodą rodziców przynaglano ią aby go zaszlubiła, odpowiedała że woley iey umrzeć niźli go zaszlubić y żeby iey poniechał tak iżby iuż nie gadano o nim iey ani rodzicom; gdyby bowiem zmuszano ią do tych zaszlubin, hnet uczyni go rogalem. Wżdy mimo to musiała iść w iarzmo, taki bowiem wyrok dali wszytcy możni którzy mieli nad nią władzę a zwłaszcza rodzice.
W wigilię szlubu, mąż, widzący ią smutną y zasumowaną, zapytał coby takiego miała; na co ona odparła z wielgim fukiem: „Nie chcieliście mnie nigdy usłuchnąć y poniechać; wiecie co zawżdy mówiłam, że, gdybym przez nieszczęście musiała zostać waszą żeną, uczynię z was rogala; y przysięgam że to spełnię y że dotrzymię słowa“. Nie powściągała też z tym gęby przed żadną z kompanionek ani też swoich służków. Możecie bydź pewni, iż potem nie chybiła temu, y pokazała mu iż poczciwa z niey była białagłowa, dotrzymała bowiem co przyrzekła.
Zostawiam wam osąd, czy owa pani zasługuie na naganę; toć chcącemu krzywda się nie dzieie, a ona prze-