Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   39   —

ŚMIERĆ:
Na ucztę Króla Baltazara
I Śmierć przychodzi, lecz w przebraniu;
W tym stroju będę Króla śledził
I ciągle go na oku miał,
Mniemając, że się między służbą
W ten sposób łatwo mogę ukryć.
Zapomniał już ten niepoprawny,
Czem codopiero mu groziłem.
Spokojnie sobie je i pije,
Szaleje wstrętny ten kobieciarz
W pochlebców podłem otoczeniu.
Kielichy ongiś na Syonie
Do ofiar świętych używane,
Przez Salomona poświęcone
I przez kapłanów wielce czczone,
Dziś zdobią tego rozpustnika
Tak suto zastawiony stół.
O uwolń teraz mnie, o Boże,
O uwolń rękę mą związaną,
Bo już się, już się Baltazara
Napełnia nazbyt grzechów miara.
BALTAZAR (do Myśli):
Hej — hola, daj coś wypić!
MYŚL (do siebie):
Ty kiwniesz głową, skiniesz palcem,
A ja mam iść, co widzę w ryżu
Wyborną pieczeń z dobrym szmalcem
I różne torty na talerzu!
Cóż jeszcze? —  (do Śmierci):  słuchaj, tyś służalcem,
Czybyś nie przyniósł ty z piwnicy
Coś na smak temu pijanicy?