Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyjrzeć wjazdowi okrętu,
Który nadciągał powoli
Z morza, powód zbiegowiska,
Ślepy powód mej niedoli.
Staliśmy więc oba w gronie
Przyjaciół i oficerów,
Zkąd patrzeć było wygodniej,
Gdy przeszła ku naszej stronie
Wiolanta z taką cudną
Dostojnością, że już trudno
Było wzrok oderwać od niej:
Stąpała lekką postacią,
Taka urokiem magiczna,
Że rwała imaginacyą.
Odezwał się któryś: „Śliczna
Kobieta.“ Na to powiedział
Don Manuel: „Wielki też przedział
„Pomiędzy nią a kobietą
„Zwyczajną: to jest okrutna.
„Okrutna mówię, nie przeto,
„By mię kiedy zadrasnęła
„Nieczułością, lecz że mogąc
„Wybrać, nie najlepsze wzięła.“
— Na to ja rzekłem: „Nikt tędy
„Nie dowie się, co jej względy,
„Bo ich nikt tu nie zasłużył.
„Jeśli nim jest kto, to ja.“
„Kłamiesz“ — rzekł...
Ha! mówić dalej
Nie mogę: głos w piersi drga,
Język mi w ustach kostnieje,
Mróz zimny na czoło wieje
I serce jak młotem wali,
Zmysły mrą, a zmartwychwstaje
Ból, gdy w pamięci odtaje
Obelga; o zaślepienie
Człowiecze, o prawo świata
Niecne... by jeden przygodny,
Głupi wyraz na splamienie