Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo dają rozkosz dwa razy
Przypominane rozkosze.

(Czyta).

Tej nocy król się udaje do kwinty;
Śród tłumu możesz przyjść niepostrzeżenie,
Gdzie nam okazya łatwości udzieli:
Tobie poskarżyć się, — mnie uniewinnić.
Niech cię Bóg strzeże.  Leonora.
— Że nie mogę znaleść łodzi
Na przebycie krótkiej drogi!
Że się też nigdy los srogi
Z memi chęciami nie godzi.

lopez (na stronie).

Ha! to on; list jakiś czyta.
Przekleństwo! Kto mię uprzedzi?
Drżę.... Kto w list spojrzy, wyśledzi,
Że w nim hańba ma wyryta.
Spójrzcie: honor tchórz nad tchórze!
Co usłyszę, co obaczę,
Hańbą mi do oczu skacze.

ludwik (na stronie).

Sam Don Lopez widzę...

sirena.

Nuże,
Dumo ma, odwagę czerp
W nienawiści; gniew zahamuj,
Jeszcze chwilę wściekłość tamuj,
Milcz i udawaj i cierp.
A kiedy wąż piersią głaszcze
Pochlebną a pełną zdrady,
Tak ja, nim wytrysnę jady,
Spodlę się, skurczę i spłaszczę.

(Głośno).

— Bardzo nisko, kawalerze,
Cenisz moje dobre chęci,
Gdyś wypuścił mię z pamięci,
Co Ci pragnę służyć szczerze.
Tak bardzo upodobałem
W twym rozsądku i grzeczności,