Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(manryk wychodzi).

Ciężki mi dziś trud się dostał
I sumieniowi posłuchu
Udzielam w myśli rozruchu,
W jakie mam ubrać wyrazy
To podejrzenie obrazy,
Ciążące na moim druhu.
— Don Lopez godzien miłości:
Wszystka dobroć weń się wciela.
Zacniejszego przyjaciela
Nie wydały ziemskie włości.
W swym domu zdawna mię gości,
Majątku czerpać nie wzbrania,
Swą dostojnością osłania.
Jakże nie strzedz jego sławy
Za takie szczytne objawy
Przyjaźni i zaufania?
Mogęż milczeć, póki żywy,
Że cześć jego blaski roni
I nie oddać mściwej broni
W usługę i ręki mściwej?
Mogęż słuchać, jak złośliwy
Szept głosi, że Kastylianic
Ów, mir jego mając za nic,
Wdzięczy się do Leonory,
Ona doń, a do tej pory
Ja temu nie kładę granic?
Przebóg, nie! — Gdybym jedynie
Wiedział, że go zaspokoi
Taka zemsta z ręki mojej,
Dziś jeszcze zalotnik zginie.
Roztropnie, tajnie uczynię
Zemstę zadośćuczynieniem.
— Lecz zemsta jest zemsty cieniem
I intencya skutkom kłamie,
Jeśli nie jest zemsty ramię
Wraz skrzywdzonego ramieniem.