Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajna krzywda – Skryta zemsta.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakie go sobie zohydzę,
Kiedy go w mym domu widzę?...
Zamilcz, zamilcz podejrzenie,
Wróć mi w serca głąb cierpienie,
— Wszakże to prawdą być może.
A jeśli nie?... Ha! tej porze
Jeszcze zemsta nie należy.
Cierp i udawaj i milcz! —

(Głośno).

— Kastylijski kawalerze,
Cieszę się prawdziwie szczerze,
Że przeciwko zemście podlej
W ten dom kroki cię przywiodły.
Sam jestem, przyjąć nie mogę,
Ale usłużę na drogę,
Bo jest powinność szlachcica
Usłużyć, kto go zaszczyca
Ufnością w czestnej potrzebie.
Nadzieją sobie pochlebię,
Że znajdę okazyj więcej
Waszemu stanąć na straży
Życiu; a choćby wam przyszło
Znaleść się wobec tysięcy,
Raz drugi przy mnie, jak tuszę,
Tył podać wam się nie zdarzy.
Teraz zaś, abyś nikomu
Niewidzialny wyszedł z domu
Przez ogród w sam głąb uliczki
Przejdziesz przez ukryte drzwiczki.
Otworzę zaraz; zaś muszę
Takiej użyć ostrożności,
By sługi, — co jak waszmości
Wiadomo — są ostatecznie
Wrogi domu, nie zechciały
Rozgłaszać, że cię widziały;
I abym nie był zmuszony
Tłómaczyć na wszystkie strony,
Jak się dziś znalazłeś u mnie.
Bo o prawdzie tak słonecznie