Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Tajemnice mszy świętej.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nieśmiertelne miałem życie,
nie wiedziałem, co jest ból,
i szczęśliwy, w rajskim bycie,
żyłem jak przyrody król.
Wszystko mi się tam kłaniało,
wszelkie zwierzę, łany, las,
miljon ptaków mi śpiewało,
moim był i martwy głaz.
Miałem żywność wciąż obfitą,
wody dała źródeł toń,
cieszyłem się ich błękitom,
raczyła mnie kwiatów woń...

(Z wielkim żalem)

Lecz zgrzeszyłem. —
Cóż za zmiana!...
Wszystko opuściło mnie,
gdym obraził grzechem Pana...
Jego klątwa spełnia się:
ziemia podobna pustyni,
z niej wyrasta chwast i głóg,
nieraz zawód mi uczyni,
trudnobym z niej wyżyć mógł.
W pocie czoła trza pracować,
kopać, orać, sadzić, siać,
las dziewiczy wykarczować,
by grunt mógł się żyznym stać...