Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Książę Niezłomny.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MULEJ, z poza sceny, z konia.

Hej! szlachetny mój Portugalczyku!

DON FERNAND.

Co mi powiesz?

MULEJ.

Gdy pozwolą mi nieba,
To ci kiedyś za dar taki odpłacę.

DON FERNAND.

Bądź szczęśliwy!

MULEJ.

Teraz ja się bogacę...
Ale dar twój, panie, nie padł w wodę
I na końcu, na ziemi odbierze
Swoje żniwo i swoje nagrodę.
Mój Hiszpanie, niech Allach cię strzeże.

Odjeżdża
DON FERNAND.

Jeśli Allach Bogiem, niech cię broni,
Lecz cóż to za tentent koni?
Co to za trąby i krzyki,
Którym powietrze przykłasło?
Tam, z drugiéj strony kotły słychać Marsa hasło.
Ha! mój brat Henryk.

Wchodzi DON HENRYK.
DON HENRYK.

Gdzie jesteś, Fernandzie?
Dawno cię szukam.