Ziemia to pusta... Araby tułacze
I Poszli w pustynie.
Tangier zawarł bramy.
W mieście my naszych wrogów poszukamy.
Niech z harmat pierwéj wystrzelą na salwy.
Ty, Don Żuanie Coutinio z Miralwy,
Idź i pod miasto podbiegnij zamknięte;
Ostrzeż, niech próżną nie drażni obroną
Ognia i miecza, bo gdy będzie wzięte,
Domy się zwalą w krew, kościoły spłoną.
Wkrótce pod miejską ujrzycie mnie broną;
Choćby to miasto na dymu ciemnicy
Stało jak wulkan z krwi i z błyskawicy.
Chwała Bogu! że przecie stoję o swéj sile
Na brzegu, kędy moje widzę i apryle;
A już nie te przeklęte bałwany i szkuty,
Kakatosy, maestry, gdzie człowiek ma buty,
Ale chodzić nie może; gdzie od kul ucieka,
To wpada w morze, kędy pan ludożer czeka.
Jak to mówią u ludzi, spadł z rynny pod wodę.
Dość morza — lubię lepszą na ziemi wygodę.