Ta strona została przepisana.
I przyrzeczenie-ć daję
(Tak mi gniew na twą litościwość taje), —
Iż każdéj chwili z méj pustelni, gdy mię
Wezwiesz, do cię pośpieszę,
Skruszonego rozgrzeszę; —
Kapłanem jestem, Alberto me imię.
Euzebiusz.
Słowo mi dajesz?
Albert.
— I tu konfirmuję
Dłonią.
Euzebiusz.
— Powtórnie stopy twe całuję.
(Odchodzą: Albert, Rykardo i zbójcy).
SCENA III.
Wchodzi Czylindryna.
Czylindryna.
Za twemi, wodzu, tropy
Po wszystkich górach zamęczyłem stopy.
Euzebiusz.
Cóż, przyjacielu?
Czylindryna.
— Niedobre nowiny.
Euzebiusz.
Mów! — Ostatecznéj lękam się ruiny.
Cóż?
Czylindryna.
— Pierwsze złe opiewa,
Iż dano Kurcyuszowi...
Euzebiusz.
Skończ; ta wiadomość wiele mi stanowi.
Czylindryna.
Wolność schwytania cię zmarłym lub żywym.
Euzebiusz.
Na drugą słuch rozwarłem,
Bo w niepokoju okropnéj rozterce
Mocno mi bije serce
I jestestwa posady
Drżą w przeczuciu zagłady.
Mów, co się stało.