Przejdź do zawartości

Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co w rodzie swym więcéj części,
Szlachectwa i blasku mieści
Niż słońce.

Julia.

— Co mię zaszczyca
Z twéj strony, z jéj strony kala,
Ja nie wiem.

Kurcyusz.

— Zostaw nas dwoje.

(Daje znak Armindzie, która wychodzi).

Teraz, gdy me niepokoje,
Którem dotąd trzymał zdala
Ciebie, strzegąc tajemnicę
Wzmogłaś do występku skora,
Ustami powiedzieć pora,
Co już rzekły me źrenice.
Wiedz, że Seniorya państwa
Seny dla tarczy uczczenia
Naszéj z swojego ramienia
Wysłała mię do papieża
Urbana z hołdem poddaństwa.
Twoja świętobliwa matka,
Któréj szlachetność i rzadka
Cnota czyniły z niéj w Senie
Rzymianek upodobnienie
I prawdziwy wzór kobiety,
(Nie pojmuję, jak me wargi
Śmią ją krzywdzić w czci... niestety
Czuję ulgę, gdy ołowiem
Ciążące wynurzam skargi), —
Została w Senie; mnie w Rzymie
Zatrzymano z ambasadą
Ośm miesięcy; w chwili bowiem
Owéj rokowano z Radą
O odstąpienie Senioryi
Papieżowi; — niech Bóg w swojéj
Łasce da im, co przystoi
Ich dobru; nas to nie tyczy.
Wróciwszy do Seny — (tu mi
Oddech śród piersi się tłumi
I język lodowacieje
I duch w przygnębieniu mdleje) —