Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tonie, w jakim mówią do mnie.
Fukając wczoraj ogromnie,
Zmuszaliście i mnie fukać;
Bo przybrałem za zasadę
Kląć na czarty z tym, co klnie,
Modlić się z tym, co się modli.
Ot — i niedaleko szukać:
Oka-m nie zmrużył do rana,
Myśląc o waszéj podagrze.
Głowę nią nabiłem sobie,
Raczéj nie głowę, — kolana:
Gdy nie zapytałem wszakże
Która to was boli noga,
Bolały mię nogi obie.
Powiedzcie mi więc, na Boga,
Która, ażeby na przyszłość
Bolała mię tylko jedna.

Lope.

Czy to niedostatek treści
Na skargi, gdy lat trzydzieści
Już, jak się po Flandryi tłukę,
Wojenną traktując sztukę?
Zimą kostnieję na chłodzie,
Latém słońce skroś mię bodzie,
A nie opuści na chwilę
Ta boleści obrzydliwość.

Crespo.

Niech Bóg spuści wam cierpliwość.

Lope.

Co mi tam po cierpliwości!

Crespo.

Niech nie spuszcza.

Lope.

Tak mię złości,
Że radbym, aby ją skoro
Wzięli djabli razem ze mną.

Crespo.

Amen. Jeśli nie zabiorą,
To — że do dobra nie skorzy.

Lope.

Ratuj Jezu, synu boży.

Crespo.

Ratuj i mnie jedną drogą.