W całéj wiosce, kapitanie;
A jeszcze z innéj przyczyny,
I jeszcze w innéj nadziei
Wybrałem ją; — w Zalamei
Niema podobno dziewczyny
Nad jego córkę.
Mój drogi,
Tém pewno od innych różna,
Że skoro ładniejsza, próżna.
Grube ręce, duże nogi...
Fe tak mówić; — groza zbiera.
Hm, dlaczegóż to głuptasie.
Lepiéj stracić czas czy da się,
— Jeśli już nie miłość szczera,
Nuda radzi i nakłania —
Jak pieszczący dziewczę hoże,
Choć tam i nie wszystkie może
Zaspakaja wymagania?
Nie myślę poczynać próby
To ma zasada — i kwita.
Kobieta gdy źle wymyta,
Rubaszna, kibici grubej,
Choćby i nie szpetnéj twarzy,
Już nie dla mnie.
Dla mnie za to.
Ja tam nie gonię za szatą,
Ale biorę, co się zdarzy.
Idźmy już tam, bo mię bierze
Chęć samemu z nią poigrać.
Nie wiem, komu dano wygrać.
Chcesz mego zdania w téj mierze?
Po nim zaś basta i kropka.
Kto kocha, stanu nie bada;
„To moja dama“ — powiada,
Nie mówi: „To moja chłopka“.
Skoro więc téj nie kochamy