Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

By zabijał; — do komnaty
Wejdź sam, ja tutaj postoję.

(Ludovico wchodzi do drugiego pokoju).
Gutierre.

Rozważne są plany moje.
Wszak mi trzeba, będąc katem,
Hańby dowód skryć przed światem.
Trucizna? — ta się wykryje;
Nie podobna ukryć rany,
Gdy żelazem cios zadany.
Tak zaś powiem, że umarła
Mimo troskliwe leczenie.
Konieczne było puszczenie
Krwi, a nikt mi nie zaprzeczy,
— Bo to są codzienne rzeczy —
Że w gorączce bandaż zdarła.
Potrzebne też było i to,
Żem go tu przywiódł z zakrytą
Do samego końca twarzą,
Bacząc, że komu tak każą
Krew puszczać zdrowéj kobiecie
I gwałtém, — pośpieszy zdradzić.
Teraz w swojéj opowieści
Nie zdoła na trop wprowadzić
Tego cmentarza méj części.
Ani domu nie odkryje,
Témbardziej, że go zabiję
Wywiódłszy w ulicę daléj.
— Lekarzem jestém honoru,
Tak się mu zdrowie ocali,
Bo tak się lancetem leczy
Wszystko w téj doli człowieczéj.

(Wychodzi).