Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Kokin.

Tu przed tobą klękam,
Ja-m jest.

Gutierre.

Ha! Z wściekłości pękam.

Kokin.

Jakto? Czyż nie powiadałem?

Gutierre.

Żeś się odzywał, słyszałem.
Lecz tamten uszedł mi z rąk.
Dusza moja pełna mąk.
Cierpliwość wścieka się szałem.

Mencia (do Hiacynty).

Wypuściłaś go z mieszkania?

Hiacynta.

Tak pani.

Mencia (do Gutierra).

Patrz, co się dzieje:
Zbadaj cały dom; złodzieje,
Gdy im wstępu nikt nie wzbrania,
Wchodzą sobie bez wahania.

Gutierre.

Zbadam dom. Gniew mi się zżyma
W piersi. Ha, niech go powstrzyma
Bóg, bym nie odkrył gadziny,
Co tak składa odwiedziny
Domowi, gdy mnie w nim niema.

(Wychodzi z Kolanem).
Hiacynta.

Potrzeba było szalenie
Czuć się odważną, seńora;
Za chwilę było nie pora.

Mencia.

Życia mego ocalenie
W tém czułam.

Hiacynta.

Jakież natchnienie!

Mencia.

Cudowne. Księcia Henryka
Pomyśl, — Gutierre spotyka
U mnie. Logiką nie zbłądzi,
Gdy mię spólniczką osądzi.
Tak niebezpieczeństwo znika,