Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mam w stajni konia, srokacza.
Gwiazdka na czole oznacza —
Bo i nad stadnicze gniazda
Świeci zła lub dobra gwiazda —
Że się w służbę wam przeznacza.
Rumak, panie, istny cud:
Jędrnych piersi, mocnych bark,
Krótką głowę ma i kark,
Jak z marmuru kuty przód,
Smukłą nogę, lekki chód,
Elementa wszystkie zlały
Nań swą dzielność i zapały.
Bo ma z przyrodzenia cech
Ziemią ciało, żarem dech,
Morzem pianę, wiatrem cały.

Henryk.

Doprawdy, nieladajaka
Rzecz, co lepsze, dojść odrazu:
Czy rumak według obrazu
Zmienion w rybę, płomień, ptaka,
Czy obraz takiego rumaka.

Kokin.

Tu ja wchodzę, więc precz konie.
Niech mi wasza poda dłonie
Mość książęca, albo nogi.
Korzę usta do podłogi...

Gutierre.

Odejdź stąd, głupcze, wygonię.

Henryk.

Pozwól, — nie jest bez humoru.

Kokin.

Żądano tutaj srokacza.
A z czego sens się wytacza,
I mnie, jego sobowtoru.

Henryk.

Ktoś jest?

Kokin.

Nie poznasz z ubioru
I stylu, jaki mój czyn?
Kokin, Kokinowy syn,
Pałacu tego masztalerz,
Krajczy koński, bo swój talerz
Z jego garniruję blin,