Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Życie snem.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oglądam i tylko żądać
Umiem, bym patrzył na wieki
Gdybym nie patrzył, z dalekiej
Piersi, od duszy gdzieś głębi
Gniew straszny buchnie, zakłębi
Na samą nieoglądania
Myśl, choćby śmiercią być miało,
Że cię oglądam. Wszak dało
Mi twe spojrzenie, com nigdy
Nie znał od dni mych zarania:
Dało mi szczęście bez granic
Co całe człowieka pochłania,
Więc nie zamienię go za nic
Potężnem obronię ramieniem.

Rozaura

Pełnym dziwu na te słowa,
Że zamiera w piersiach mowa.
Czyliż nazwę pocieszeniem.
Co mi w tobie niebo zsyła,
Że mnie zetknęło z cierpieniem
Którego straszliwa siła
Moje zmartwienia przerasta?
Mówi o mędrcu podanie,
Że nędzny żywił się jeno
Śródleśnych roślin korzeniem:
„Jakąż to żyje ja ceną!“
Zawołał. Na to wołanie