Przejdź do zawartości

Strona:PL Paul - Hesperus.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dotrzymał dzisiejszej obietnicy, niechże mnie zaraz na miejscu jaśniste pioruny....
Ugryzł się w język i wrócił zawstydzony wolnym krokiem do domu. Tęsknotę do przyjaciela okazał jeszcze w stajni, bo potargał sobie włosy i ukręcił klucz, zamykając skrzynkę parobka, do której kładł uździenicę.
Tylko w książęcych stajniach może być większy łoskot z rana, niż na plebanii w dzień pierwszego maja. Czytelniczki może wiedzą, że z utęsknieniem oczekiwani goście przewracają dom do góry nogami; że dni odpoczynku dla mężczyzn są dniami największej pracy dla kobiet.
Pierwszy maj począł się mgłą osłoniony, jak pierwotne ludzkości dzieje! Wiosna, Rafael północnych krajów, stała już na polach odżywających, pokrywając komnaty naszego Watykanu swemi malowidłami.
Lubię mgły, gdy później, jak zasłona z pięknej twarzy, z pogodnego dnia spływają. Kiedy mgła, jak dziś w dniu pierwszego maja, wierzchołki i wody obwinie, a nizkie chmury nad łanami się wloką, kiedy na jednej połowie widnokręgn niebo ciemnemi pokryte jest płatami, a lasy toną w brudnych wyziewach, na drugiej zaś widać szafiry nieba za lekkiemi obłoczkami, zdaje się człowiekowi, że widzi obok siebie narody i kraje, nad któremi przeciągają trujące i cuchnące mgły.
Tak samo myślał doktor, ale inaczej ojciec z synem, którzy wyszli na jego spotkanie.