Przejdź do zawartości

Strona:PL Paul - Hesperus.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kościoła. Ale powietrze (piękne) sprowadziło komotra cztery dni wcześniej.
Trzecim zwolennikiem piątku był sam herezyarcha stronnictwa, sam pan nadworny kapelan. Plebania, w której Horion miał tymczasowy rozbić namiot, była pełna szczurów, którym kapelan chciał naprzód dom swój dla gościa odbić. Kadzidła smrodne, dla szczurów przeznaczone, zapełniały cały dom. Mała część tych kadzideł wykurzyłaby wszystkie hofdamy z Europy. Nie spaliłżeż hektyk (kapelan) prawie całe końskie kopyto? Nie ująłże sam jednej z tych bestyj i namydliwszy ją smołą i rybim tranem puścił napowrót, aby smrodnym zapachem braci swych spłoszyła? Wszystko to uczynił kapelan, więcej nawet, bo wziął na „wikt“ kozła, za co do pasionego tylko wymagał, aby, porządnie śmierdząc ogoniastych pustelników wypędzić pomagał. Wszystko to uczynił, a przecież zaradcze środki na nic się zdały.
― ― Bo chyba dyabeł umie wypędzić jezuitów, albo szczurów.
Wejdźmy teraz do plebanii i zajmijmy się dziejami rodziny Cymanów tak gorliwie, jak gdybyśmy z nią o trzy domy sąsiadowali. Horion ― akcent musi spoczywać na pierwszej zgłosce ― albo Sebastian ― w skróceniu Bastian, jak go w rodzinie Cymanów nazywano ― albo Victor ― jak go lord Horion, jego ojciec nazywał (co do mnie, będę go rak tak, drugi raz inaczej nazywał, co zależeć będzie od potrzebnego rytmu zgłosek) ― Horion posłał plebanii przez Włocha Tostato, który był w oko-