Strona:PL Paszkowski - Poezye tłumaczone i oryginalne.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Włodarz (skłaniając się do nóg Panu).
Łaska pańska, jasny panie.

PAN WOJCIECH.

Jasny panie! Mój mosanie
Porzuć wasze to nazwanie.
Kat mi tam po tych andronach
Z wycedzonej wziętych mowy.
Czym ja zasię orderowy!
Waszeć w barwie lub galonach?
Toćem ja na reku waszem.
Wylulał się małem ptaszem.
Jasny Panie! Pańska łaska!
Uniżoność! Tfy! dodjaska!
Niech się słania język cudzy:
Tu Bóg Panem, a my słudzy
Obaj równi— w swym zakresie
Niech mu każdy swój hołd niesie.
A więc tuszę mój mosanie,
Ze ta mowa nie postanie
W waszych ustach od tej pory.
Zwiej paniczem, przyjacielem,
Z chęcią przyjmę i z weselem,
Takie miano — lecz pokory
Znieść nie mogę — sam się wstydzę.—

WŁODARZ.

I jać się dworszczyzną brzydzę.
Niech więc Jasny pan przepadnie,
Będę mówił: mój paniczu!