Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/943

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Robert nie zauważył tego wszystkiego. Być może też iż to było igraszką oddalonego światła, którego odblask przenikając liście, skreślał dziwaczne oznaki na martwém obliczu Montalta.
— Ten list — mówił Robert — był tak kompromitującym, jak wszystko co pochodzi z pióra naiwnego cnoty... było w nim dziesięć razy tyle, ile potrzeba było do podniecenia głowy mojego prostaka... tym więcéj zaś, że wspomniony lubownik gorzałki, otrzymał list od swego starszego brata... który nie mógł siedzieć spokojnie w miejscu dobrowolnego wygnania... i który przysłał pocztą plikę szpargałów... dałbym chętnie 200 luidorów, żebym miał przy sobie te dwa urywki wymowne... odczytalibyśmy je razem... i toby zabawiło pana... jestem tego pewny.
— Wnosząc z tego coś mi pan powiedział — odpowiedzialt Montalt donośnym głosem — musiały to być ciekawe pisma.
— Nie wyobrazisz pan sobie, jak były zajmujące... postarałem się również i o drugi list, w nadziei, że ta kradzież będzie na-