Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/748

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mylordzie, Mylordzie! — przerwał Stefan — przekonywasz się pan że Roger przyjmuje, i że jest równie z tego szczęśliwym jak ja, że się nie roztoczymy z tobą.
— Czy tak rzeczywiście! — zawołał nabob z radością — nie wiem jak mam wam podziękować moi przyjaciele... teraz nie oddałbym za 1,000 gwinei dobréj myśli jaką powziąłem aby podróżować w dyliżansie. Ah! wy będziecie moimi synami i braćmi... i jeżeli zechcecie, nigdy się z sobą nie rozłączymy.
— Nigdy! — powtórzyli Stefan i Roger trzymając za ręce Montalta.
Dyliżans zatrzymał się przy rogatkach Passy. Bryka która go ciągle wyprzedzała, stanęła już tam przed chwilą i obecnie przetrząsali ją strażnicy. Oba pojazdy tak blisko siebie stały, że drzwiczki bryki były oddalone od drzwiczek kabryoletu na parę stóp zaledwie. Opony ukrywające dwa małe kapelusiki słomkowe, były starannie zaciągnięte; lecz w chwili gdy bryka ruszyła z miejsca, i gdy dyliżans był z kolei przetrząsanym, kształtna rączka podniosła oponę