Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Robert spoglądał na lewo i na prawo, widocznie szukał niewidomego słuchacza.
— Nie będę ukrywał przed tobą pani — mówił daléj — że wyprowadziłem ją tutaj dla pomówienia o interesach.. lecz wprzód pozwól mi się zapytać, czy omdlenie panny Blanki nie pociągnęło za sobą szkodliwych skutków? Ręka Marty zadrżała.
— Cóż się jej stało? — zapytał.
— Cóż się jéj stało?... przemówiła stłumionym głosem — czyliż pan nie wiesz? Robert wachał się przez chwilę; poczém odpowiedział nie zastanawiając się być może nad znaczeniem tego zapytania:
— Wistocie moja pani, zdaje mi się że powinienem wiedziéć....
Marta cofnęła gwałtownie swoją rękę, którą się wspierała na ręce p. Blois.
— Ah! wykrzyknęła tak przejmującym głosem, że Robert nachylił się dla przyjrzenia jej twarzy, lecz noc była zbyt ciemną ażehy mógł coś wyczytać z jej oblicza.
Marta milczała niewzruszona, z opuszcza-