Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A Blanka! — mówiła dalej Cyprjana nie zważając na znaki siostry — nasz biedny anioł.... Niestety!... czyliż potrzeba śledzić, gdy wszystko tutaj zagraża i zwiastuje nieszczęście.
Marta spojrzała przelotnie na łóżko, na którém Blanka spoczywała.
— Czy co wiecie o Blance!... — przemówiła tak cicho, że obie dziewczęta zaledwie ją dosłyszały.
— Tak... — odpowiedziała Cyprjana.
— Nie... — odezwała się Djana głosem nakazującym.
Cyprjana zatrzymała słowa które wyrzec chciała. Obie siostry kochały się nazbyt ażeby niebyło pomiędzy niemi zupełnej jedności; i z téj to przyczyny Cyprjana uznawała chętnie wyższość rozsądku Djany, i zawsze się do niej stosowała; a jeśli kiedy puściła wodze swej porywczości, to jeden wyraz Djany był dostatecznym ażeby ją powściągnąć.
Uwaga pani była żywo wznieconą. Czekała mając wzrok zwrócony na Cyprjanę. Gdy ta jednakże zachowywała milczenie, Mar-