Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Otworzyły się podwoje, a Stefan i Roger weszli nie mając czasu podziękować baronowi, który w trzech susach przebył salę, spiesząc do Roberta stojącego jeszcze za drzwiami.
— Wybornie — rzekł Robert — już mu dwóch nasunąłem.
— Jak to?
— Najprzód Pontatesa... następnie tego gbura Wincentego, który nie wiedzieć zkąd się zjawił, jakby naumyślnie ażeby nam dopomógł.
— Cicho! — rzekł Bibandier — otóż bal się rozpoczyna...
Stefan i Roger przybliżyli się do Montalta.
Ostatni był w paroksyzmie złego humoru Pierwsza zaczepka rozweseliła go raczéj jak zasmuciła, otwierając niejako źródło dla odpływu goryczy, którą miał w duszy; lecz wyzwanie Wincentego, przywróciło równowagę i skupiło jego posępne myśli.
Zachował o tém młodzieńcu przyjazne wspomnienia i w zamian za wyrządzoną przysługę,