Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najtajniejszych myśli i uczuć naszych. A ów czy mógł kiedykolwiek powierzyć swoje nadzieje, smutki lub uciechy tej „maszynie do rachowania“, którą nazywano Alfredem Chazel? Czy ten ostatni wyspowiadał mu się choć raz w życiu ze swoich trosk lub marzeń? Tem lepiej zresztą, bo nieciekawe musiały być myśli tego wzorowego ucznia, w przekonaniu którego życie powinno być tylko dalszym ciągiem mozołów szkolnej nauki. Jedyną pomiędzy nimi spójnię stanowiły wspomnienia z lat dziecinnych. Na zakręcie ulicy Royale, tuż niedaleko Pól Elizejskich, Armand przypomniał sobie dawne spacery, odbywane pod dozorem nieszczęśliwego guwernera, który chętnie rad był ukryć się wśród gromady uczniów, by go nie wzięto za psa owczarskiego, pilnującego powierzonego mu stada. Okropne to było stado! Żadna tajemnica życia nie była obcą tym dzieciakom, pobladłe ich lica i zapadłe oczy stanowiły niezbity dowód częstych nocnych hulanek. Oburzenia i pogardy godnym był cały ten świat, w którym najstarsi mieli zaledwie lat dziewiętnaście, a najmłodsi najwyżej osiem. Wśród murów starego liceum, do którego uczęszczali dwa razy dziennie, starsi i młodsi z bezczelnym cynizmem opowiadali dzieje swych ohydnych miłostek. W infirmeryi, której atmosfera przesiąkniętą była