Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chaliśmy się oboje. Ty nie byłaś młodą panieneczką — o ile mi wiadomo; ja także nie byłem wyrostkiem. Nie stawialiśmy pierwszych dopiero kroków w życiu; każde z nas posiadało już pewne doświadczenie, nieprawdaż? Wiedzieliśmy oboje, co robimy. Moim obowiązkiem było nie narażać się na utratę opinii. Czy wspominałem o tobie komukolwiem. Obowiązkiem moim było również nie zamącać ci spokoju domowego pożycia. Spokój twój jest zagrożony, a zatem pragnę się usunąć. Co się zaś tyczy mego sumienia, zechciej pozwolić, bym ja tylko był sędzią tego, co mi ono nakazuje a czego zabrania.
— A za pół roku — przerwała Helena — łatwiej ci będzie wejść z sumieniem w układy? Proszę cię bądź logicznym i konsekwentnym. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Żądasz odemnie zupełnego zerwania a nie rozłączenia się na czas pewien... Niech usłyszę to z ust twoich, jeżeli pragniesz okazać się godnym szacunku.
— Tak — opryskliwie odparł młody. człowiek, oburzony jawną wojną, jaką mu wypowiedziała ta kobieta, dotychczas tak słodka, tak uległa.
— Sądzisz więc, że wywiązałeś się uczciwie ze wszelkich względem mnie zobowiązań — mówiła dalej Helena — chciałeś mnie tu