Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skutkiem tego rozumowania, tajemnie podchlebiającego jego miłości własnej, zmiękł trochę względem Heleny. Ale serca kochające, raz wszedłszy w okres jasnowidzenia, nie umieją wyjść zeń tak prędko i w kilka dni potem pierwszem wstrząśnięciu, Helena musiała przebyć drugie. Tego dnia właśnie spotkali się oboje w jednej z alei ogrodu, botanicznego, chcąc użyć przechadzki we dwoje. Helena lubiła spokojny i ustronny park ten i piękne jego drzewa, które przypominały jej taras arcybiskupiego pałacu w Bourges. Lubiła szczególniej miejsce, gdzie oczekiwała Armanda; długi a wązki ten taras, którego parapet ciągnie się wzdłuż ulicy Geoffroy-Saint-Hilaire. Siadała na ławce, z której widzieć mogła wskazówki wielkiego zegara, umieszczonego na jednym z pawilonów szpitala de Pitié. Posępny podwórzec tego domu cierpienia, otoczony rzędem strzyżonych drzew bezlistnych, ponure okratowanie okien, zszarzałe i starością uszkodzone mury, wszystko to przypadało do smaku Helenie, stanowiło bowiem żywą sprzeczność z młodem weselem jej serca, które miłość swą, jak skarb drogi taiło. Pogrążona w rozkosznem odrętwieniu wracała myślą do dziejów własnego serca a tymczasem, ciężkie omnibusy toczyły się z ciężkością po nizkiej ulicy, pod stopami jej pra-