Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dawnego, którego „ja” obecne jest tylko nędzną próbą, parodyą. Czy spotkanie takie, jak. nasze, zdarza się dwa razy w życiu? Jeżeli te trzynaście miesięcy trwania naszego stosunku — trzynaście krótkich miesięcy! — stały się całą moją młodością, to nietylko dlatego, że Antonina obdarzona była geniuszem miłości, urokiem wieszczki, która czarowała najdrobniejsze rzeczy, związane z jej uczuciem. Ale także i dlatego, że, przynosząc tej wielkiej artystce w tkliwości moją dwudziestopięciolenią duszę, podałem jej instrument już nastrojony do wtórowania jej harmonijnem drganiem, wrażliwość gotową do dreszczów wywołanych przez nią i dla niej. Byłem istotnie tym, którego oczekiwała. Okropne małżeństwo, długie dni skupienia wewnętrznego, tyle tłumionych smutków, tyle marzeń beznadziejnych, wysubtelniło jeszcze jej serce. Istniała w niej jednocześnie obawa i potrzeba wzruszenia, niesłychana powściągliwość i rozpaczliwe niemal porywy do szczęścia; strach wobec tego szczęścia, nareszcie pozyskanego, trwoga przed jego utratą, troska, niemal religijna, o upiększenie go, pogłębienie, o zrobienie z niego tego arcydzieła we dwoje, które ja sam teraz wspominam; a całe moje wychowanie uczuciowe przeznaczyło mnie niejako dla tej mistrzyni kochania. Dostałem jej się z sercem mężczyzny, którego już pożądać nie śmiała, młody i uległy, namiętny i poddający się wpływom, i nauczyła mnie kochać tak, jak chciała być kochaną...
Oczywistość tego faktu pognębiła mnie znów dziś, podczas długich godzin, kiedy przeżywałem w duszy