Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mówię: chciałem. Taka wielka litość nad Eweliną zdjęła mnie tej nocy, że usiłować będę dotrzymać danej obietnicy i nie targnę się już na życie. Mówię: będę usiłował... Sam, jednak nie mogę... — Powtórzył: — Nie mogę... Może i pan, gdy będziesz wiedział wszystko, powiesz mi, że nie powinienem dotrzymać tej obietnicy i mam odejść... — A na okrzyk d’Andiguiera dodał: — Nie oburzaj się pan, poczekaj aż będziesz wiedział...
Poczem, wydobywszy z szuflady biurka wielką kopertę, której adres uderzył Ewelinę, Stefan dodał ze szczególną powagą:
— Oto papiery, które chciałem panu przekazać po mej śmierci, wraz z listem, oznajmiającym panu to, co powiem teraz osobiście. Gdy powziąłem postanowienie zakończenia męki zabójczej, przyszło mi na myśl, że po mojem samobójstwie Ewelina szukać będzie jego przyczyny. Gdybym był pewny, zupełnie pewny, że nie odkryje jej nigdy, byłbym umarł, zniszczywszy poprzednio wszystkie dokumenty, które mogłyby posłużyć, nie do usprawiedliwienia, ale do wyjaśnienia mego życia. Nie byłem tego pewien. Pisywałem niegdyś listy i nie wiem czy zostały zniszczone. Niedawno jeszcze miałem do czynienia z ludźmi, którzy mogli byli mnie szpiegować i pochwycić moją tajemnicę. Tych myśli nie miewałem poprzednio. Przyszły w chwilach, które uważałem za ostatnie. Musiałem się przygotować na wypadek, gdyby Ewelina dowiedziała się o tem, co pan znajdzie tutaj — uderzył dłonią w kopertę. — Nie byłem zdolny znieść