Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie myślała ukrywać, opuściwszy z ramion okrycie, jakie zarzuciła wychodząc.
Dawny wierny czciciel Antoniny, patrząc na jej córkę, drżącą, dotkniętą tak głęboko moralnie i jednocześnie taką ciężką dolegliwością fizyczną, czuł, że odezwały się w nim najtajniejsze struny litości. A potem, czy mógł nie przypomnieć sobie, on, dla którego córka tak żywo wyobrażała matkę, sceny, kiedy zastał tę matkę, również w przededniu narodzin dziecka, również chorą na duszy i ciele, i wyznającą, w przystępie dzikiej rozpaczy, cały swój bunt przeciw losowi? A dziecko, jakie nosiła wówczas w swojem łonie, było ową Eweliną, której krótki, gorączkowy od dech słyszał teraz, którą widział drżącą na całem ciele, z zaciśniętemi zębami, z oczyma, temi łagodnemi, błękitnemi oczyma, roziskrzonemi twardym blaskiem metalu!
Obawiał się i pragnął zarazem wybuchu, które go te, aż nadto dobrze przez niego znane objawy, były zapowiedzią, Wiedział z pierwszego doświadczenia, że te natury skoncentrowane 1 skryte opłacają nieustanne panowanie nad sobą wybuchami, których być świadkiem jest okropnie, gdy je kochamy. Wszelako, jeśli obawiał się zwierzenia, które miało wyrwać się z tych ust drgających, łaknął go również i wzruszającą grupę stanowili ten starzec, stojący przed młodą kobietą, oboje zdjęci trwogą, w otoczeniu obrazów i marmurów, rzadkich tkanin i cennych mebli, śród cudnego poranku wiosennego, pełnego szmeru zielonych liści i świegotu ptaków, dochodzą-