Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten sam fotel przy oknie, stojący tyłem do światła, tak, aby ukryć twarz pobladłą, a zwłaszcza, aby nie widzieć miniatury w złotych cyzelowanych ramkach na stole — jeden z jego własnych podarunków, ofiarowanych im w dniu ślubu! Jakkolwiek obaj męźczyzni nie wspomnieli już ani jednem słowem o przeszłości, niemniej Stefan wiedział dlaczego ręka, którą mu podawał d’Andiguier, drżała w jego uścisku, dlaczego na jego widok odbijał się błysk trwogi w oczach starca, świecących coraz bardziej gorączkowo z powodu bezsenności. Na tem polegała różnica między jego obserwacyą a obserwacyą Eweliny. I jej uwagi nie uszły te wszystkie oznaki głębokiej zmiany w twarzy i obejściu d Andiguier’a...Ale, gdy Malclerc miał współczucie dla starego przyjaciela Antoniny, rozumiejąc go, Ewelina szukała, zastanawiała się, pytała siebie, czy między scenami ubiegłego tygodnia a nagłem zachwianiem tego zdrowia, takiego dotąd silnego, nie było nie prócz zwykłego zbiegu okoliczności.
— Czy pan niezdrów? — zapytała go w dwa dni po jego rozmowie z Malclerc’iem.
— Uważasz, że zmizerniałem? odpowiedział. — Powracają mi moje newralgie i przeszkadzają sypiać...
Skwapliwość, z jaką wytłómaczył swój widoczny stan rozdraźnienia przyczyną materyaluą, podobnie jak Malclerc — powstrzymała wszelkie inne pytania na ustach Eweliny. Powiedziała sobie: „Po co znów pytać? On też nic mi nie powie...” I za ka-