Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

życie. Ale kazirodztwa niema. Jest w niem przestępstwo inne, możliwe wszakże do naprawienia; a mianowicie: nadużycie zaufania...
Malclerc poruszył się żywo, co widząc d’Andiguier dodał:
— Uprzedziłem pana, że będę brutalny... Czy mogę mówić dalej?...
Malclerc skinął głową na znak przyzwolenia.
— Ksiądz, u którego pan byłeś w przededniu poślubienia Eweliny — zaczął znów starzec — powiedział ci, że małżeństwo jest sakramentem. Miał słuszność. Ja jednak jestem starym urzędnikiem i trzymać się będę określenia cywilnego. Według mnie zatem małżeństwo jest umową. Jeżeli zaś, zawierając umowę, jedna ze stron ukrywa przed drugą tajemnicę takiej natury, że, gdyby była wiadoma, przeszkodziłaby porozumieniu, zachodzi podstęp. Oto prawdziwy charakter winy pańskiej względem Eweliny. Gdyby to dziecko, lub ktokolwiek jej blizki, ciotka naprzykład, znała przeszłość pańską, małżeństwo wasze nie doszłoby do skutku. Pan wiedziałeś o tem i milczałeś. Dopuściłeś się podstępu. W tem jest pańska wina. Tylko w tem, w nieczem innem. Czy pan to przyznaje?
— Przyznaję — odparł Malclerc.
Twarz jego sposępniała, gdy d’Andiguier wymawiał ubliżające wyrazy: nadużycie zaufania, podstęp. Błysk zamigotał w jego oczach. Nie spodziewał się, widocznie, że starzec będzie do niego mówił głosem takim ostrym, takiemi nielitościwemi słowami, w któ-