Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy takie odkrycie doprowadza do zerwania z bardzo drogiem wspomnieniem. Są umarli, z którymi zrywamy w ten sposób, umarli, których nie chcielibyśmy już widzieć po za grobem, a wydzieranie z serca przy: wiązania pośmiertnego ma wszystkie smutki powtórnego pożegnania, rozpaczliwszego niż pierwsze.
Bywa jednakże, że błąd, którego nie podejrzewaliśmy bynajmniej, uderza w strunę utajonej, łagodniejszej tkliwości naszej duszy. Zaczynamy litować się nad tym lub tą, którego już niema, że okazał się słaby. Do siebie tylko mamy żal za to, że owa serce nie otworzyło się przed nami. Wyrzucamy sobie, żeśmy go do wyznania nie zniewolili, żeśmy go nie odgadli Mówimy sobie: „Nie okazałem mu do statecznie, jak bardzo go kochałem”, i kochamy go więcej jeszcze. I następuje zbliżenie, zamiast rozłąki odrodzenie, nowy rozkwit wzruszeń żywych, tam gdzie wegetowały tylko zimne kwiaty żalu i wspomnienia. Jeśli taka potworna śmierć, za sprawą pogardy, lub takie odrodzenie, za sprawą litości, dokonywa się, gdy chodzi o uczucia czysto duchowej natury, naprzykład brata dla brata lub przyjaciela dla przyjaciela, tragiczność faktu jest niewątpliwie silna; mniej wszakże niż wtedy, gdy chodzi o ukochaną kobietę, i gdy dowiadujemy się, że ona też kochała po za nami, bez naszej wiedzy, że oddała się komuś, zupełnie nami nieznanemu, w warunkach, które były jednem kłamstwem względem nas. Ażeby mieszanina zazdrości fizycznej i zawodu moralnego nagle w nas wytworzona, nie zamieniła się w falę gorzkiej urazy, win-