Nowy dowód przywiązania synowskiego Jana i jednocześnie postępów, jakie uczynił pod względem pojęć religijnych, rozczulał go zarazem i przejmował rozpaczą.
A ponad tem wszystkiem górowała straszna rzeczywistość, że ten syn tak dobry, tak rozumny, który był mu zawsze pociechą, że ten syn był zakochany. I był kochany wzajemnie.
Ojciec jego wybranej zezwalał na małżeństwo, pragnął go, usuwał wszystkie przeszkody, a jednak małżeństwo to było niemożliwe!
On, Józef Monneron, zmuszony jest odpowiedzieć na słowa Ferranda, które wyraźnie mówiły:
„Nasze dzieci będą ze sobą szczęśliwe, więc pozwólmy na ich związęk, i to zaraz...”
Honor wymagał ażeby tą odpowiedź byłą szczera.
Ferrand zgadzał się oddać swoją córkę Janowi, ale nie wiedział nic o ciosie, jaki spadł na rodzinę Monneronów, skutkiem występku Antoniego i upadku Julii.
Czy w chwili, gdy dwie rodziny miały się związać na zawsze, ojciec jednej z nich miał prawo zataić przed drugim ojcem fakta równie ważne?
Człowiek nieskazitelny i prawy, jakim był Józef Monneron, zrozumiawszy ten obowiązek, uczuł straszliwe upokorzenie, jakie pociągało jego wypełnienie, ale rozumiał i to, że nie przebaczyłby sobie nigdy, gdyby go nie spełnił.
Może być także — bo Monneron choć miał wady sekciarza, ale miał też zapał i szczerość uczciwe go rewolucyonisty — może być więc, że czuł potrzebę
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/495
Wygląd
Ta strona została przepisana.