Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/482

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

placowi Saint-Sulpice i ulicy Tournon, mówiąc do siebie w duszy:
— Jan ma być zakochany w córce Fernanda? Zkąd Julia może o tem wiedzieć? Może się myli. Chyba, gdyby... Tak. Może to zmowa? Że Jan jest pod wpływem Ferranda, to nie ulega wątpliwości. Czułem to, rozmawiając z nim. Ale wygląda to bardzo na ulubioną robotę Jezuitów, to zjednywanie za pomocą kobiet wyznawców dla swoich doktryn...
Nie można zatruwać się bezkarnie całemi latami czytaniem potwarczych pamfletów. Profesor tyle się naczytał o podziemnych intrygach Kościoła katolickiego, że gotów był zawsze uwierzyć bez wahania w najgorsze machiawelstwa ze strony klerykałów, choćby nawet swoich kolegów z katedry. Rekrutują swoich zwolenników, jak mogą — myślał dalej.
— Ferrand widział, że to chłopiec zdolny, wciągnął go do swego domu z tem większą rozkoszą, że to syn znanego wolnomyśliciela. Zauważył, że Janowi podoba się jego córka i skorzystał z tej przynęty, ażeby go zdobyć. Czy to być może? Dlaczegóżby nie! Ale małżeństwo, to znów co innego. Małżeństwo? Tego Ferrand nie może sobie życzyć. Wie, że Jan nie ma majątku A tacy, jak on ludzie bywają zwykle interesowni. Gdyby nie byli interesowni, trzymaliby z nami. Prócz tego Jan musiałby przyjąć katolicyzm. Wolny jest... Jan katolikiem! Jan!... Miałby się zgodzić na ten stek grubych zabobonów, on, ten wzniosły umysł, nad którego rozwojem czuwałem, on, którego sam kształciłem! Czy to jest możliwe?... Co jest możliwe, prawdopodobne nawet to, że ta mała kokietowała go i że on dał się