Prawdą było, że oprócz obawy o siostrę, której należało oszczędzić wzruszenia, mogącego mieć fatalne następstwa — poczucie honoru wymagało od Jana, ażeby miał wzgląd na dawnego przyjaciela, który, raniony przez Julię, zataił to przed wszystkiemi. A jednak ze wszystkich strasznych chwil, przeżytych przez syna profesora Monneron w ciągu ostatnich dni, żadna chyba nie była okropniejszą od tej, gdy siedząc przy łóżku siostry i trzymając ją za rękę, wpatrywał się w nią, osłabioną wysiłkiem rozmowy, leżącą z zamkniętemi oczyma, i słuchał, jak za parawanem otwierały się drzwi, tak cicho, że nawet Julia nie usłyszała... Ale Jan słyszał — słyszał i kroki zdrajcy, stłumione przez gruby dywan, i jego oddech, i czuł jego obecność!... Miotało nim dzikie oburzenie człowieka, znieważonego w swoich najdroższych uczuciach, a nie mógł nawet uścisnąć silniej drobnych, rozpalonych paluszków siostry, spoczywających w jego ręku!
Gdyby jego uraza do Rumesnila wypływała tylko z obrażonej dumy, jakiejże okrutnej radości byłby doznał na samą myśl, że ten chłopiec, tak dumny i wyniosły, uchodzi z własnego mieszkania, jak zbieg, jak złoczyńca... Ale co stanowiło zadowolenie miłości własnej, kiedy Jan miał przed oczyma taki obraz ludzkiej niedoli, a przed sobą myśl o ciosie tak strasznym, jaki miał spaść na jego rodzinę — rozprzężoną w rozpoczynającym się rozkładzie!
W każdym razie ojciec jego, ani matka nie zasługiwali na to, żeby gość, przyjmowany w ich domu z taką ufnością, zdradził ich w taki haniebny sposób. Dziś rano jeszcze oszust potrafił się zdobyć na sło-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/431
Wygląd
Ta strona została przepisana.