Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/537

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nowiący rażącą sprzeczność z wyuzdaniem dzisiejszych obyczajów, upokarzał Klaudyusza nieodrodnego syna swego wieku, pełnego wad a jednak wciąż za ideałem goniącego. I teraz nawet, gdy razem dąży]i przez ulicę miasta, Klaudyusz spoglądał wciąż na księdza myśląc o moralnej przepaści, jak a ich dzieliła.
Przełożony szkoły Świętego Andrzeja, wysoki i barczysty mężczyzna, mógł mieć lat około pięćdziesięciu. Na pierwszy rzut oka silna jego budowa nie zdradzała ascetycznego życia, jakie prowadził. Pulchne i rumiane jego policzki, nadawałyby mu nawet nieco lalkowaty pozór, gdyby poważny wyraz twarzy a nadewszystko głębokość spojrzenia, nie zacierały tego pierwszego wrażenia. W błękitnych oczach księdza przebijały się też błyski bujnej wyobraźni, która niedozwala skupić uwagi na jednym określonym i pozytywnym fakcie, lecz nadaje zawsze widzianym przedmiotom zbyt czarną lub też zbyt różową barwę. Ten rodzaj artystycznej wyobraźni, utrwalony drogą dziedziczności, matkę Ireneusza doprowadził do melancholii, która stała się przyczyną jej śmierci; w młodym poecie objawił się pod postacią twórczego talentu oraz zamiłowania