Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/494

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trze, bytność Zuzanny i listownie naznaczoną schadzkę, Klaudyusz dodał:
— Cóż ci radzić? Czyż mam prawo udzielać ci przestróg, skoro sam daję dowód takiej słabości charakteru? Prawdę rzekłszy, widzę ja jasno swoje położenie, chociaż na każdym kroku potykam się jak ślepy. Dlaczegóż więc nie miałbyś jasno zdawać sobie sprawy z twego położenia? Potrafisz może być energiczniejszym odemnie. Jesteś młodszym a przedewszystkiem nie skalałeś się dotąd niczem... Słuchaj więc! Jeżeli jesteś przygotowanym na to, aby uledz jak ja manii erotyzmu, aby stać się waryatem, który idzie na ślepo tam, gdzie go zmysły prowadzą — biegnij na tę schadzkę... Zuzanna nic ci nie powie na swoje usprawiedliwienie... Czyż nie rozumiesz, nieszczęśliwy chłopcze, że gdyby ona była w istocie niewinną, pogardziłaby tobą i niechciałaby widzieć cię więcej potem, co jej powiedziałeś!... A jednak sama przyszła do ciebie. Wiesz po co? — Po to, aby ci się oddać raz jeszcze i pięknością swą podniecić twoje zmysły... Naznacza ci schadzkę tam właśnie, gdzie najmniej byłbyś zdolnym oprzeć się jej piękności... Powie ci to, co zwykle mówią kobiety w podobnych razach... Tysiące pustych fra-