Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w czemkolwiek, to nie w tem z pewnością, abym obmawiał przed nią panią Moraines, o której — nawiasem mówiąc — wie dużo więcej odemnie.. To tylko jedno wyrzucam sobie, że nie powiedziałem ci otwarcie co myślę o tej damie. Znając wszystkie jej sprawki, nie otworzyłem ci oczów wtedy, kiedy jeszcze nie było zapóźno!.. Tak, obowiązkiem moim było wszystko powiedzieć i ostrzedz cię po przyjacielsku: Możesz bałamucić, shańbić nawet tę kobietę, ale nie oddawaj jej swego serca... A jednak milczałem. Na usprawiedliwienie moje to tylko powiedzieć mogę, że nie sądziłem, aby tak mało ceniła pieniądze, żeby chciała zostać twoją kochanką. Mówiłem sobie: Ireneusz nie ma pieniędzy, nie grozi mu więc żadne niebezpieczeństwo..
— Jakto? — zawołał Ireneusz, który pasował się z sobą, odkąd Klaudyusz tak sceptycznie odzywał się o Zuzannie — śmiesz wierzyć temu co Koletta mówiła o pani Moraines i o baronie?
— Czy ja temu wierzę? — odparł Larcher, spoglądając ze zdziwieniem na przyjaciela. — Przypuszczasz zatem, że należę do ludzi, którzy dla zabawki szarpią imię kobiety?
— Przypuszczam tylko — odrzekł poeta tonem najwyższej pogardy, powoli i z nacis-