Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rel czas do ochłonięcia z gniewu. Na szczęście, nie potrzebował długo utrzymywać się w tej roli, po chwili nowy odgłos dzwonka rozległ się w przedpokoju.
— To pewnie ojciec, bo już dziewiąta dochodzi — zawołała Rozalia, która także z przykrością słuchała uszczypliwych uwag, jakiemi jej matka obsypywała obu młodych ludzi.
Dziś więc czekała z najżywszą niecierpliwością przybycia ojca, dającego hasło do odwrotu, choć zwykle z prawdziwym żalem opuszczała dom państwa Fresneau. Znając dobrze matkę, instyktownie odczuwała, jak śmiesznemi i niedorzecznemi musiały się wydać Ireneuszowi pełne goryczy jej słowa, Podobne obejście się dawało młodemu człowiekowi nowy powód unikania ich towarzystwa. To też spiesznie wstała z miejsca, zanim pan Offarel zdążył wejść do pokoju.
Nowoprzybyły wysoki i bardzo chudy mężczyzna był jednym z ludzi, których fizyognomia przypomina nieśmiertelny typ rycerza z Manszy: nos orli, zapadłe skronie, zaciśnięte usta, czoło wysokie i tyciącem zmarszczek pokryte. Prócz niewinnej w gruncie manii uważania się za artystę malarza, pan Offarel posiadał śmieszną słabostkę