Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dotąd. Wszedł do saloniku z miną tak smutną i stroskaną, że Zuzanna przywitała go pytaniem:
— Co ci się stało?
Zarumieniwszy się, odparł wymijająco, że przeczytał przed chwilą artykuł, w którym nielitościwie wyszydzono jego utwory. Ale po chwili zawstydził się swej nieszczerości, bo Zuzanna, z nieopisanym wdziękiem przytulając się do niego, odparła:
— To dzieciństwo, mój drogi, gdybyś nie miał zazdrosnych, nie miałbyś powodzenia.
— Mówmy lepiej o tobie — przerwał Ireneusz i z bijącem sercem zapytał — powiedz mi, co robiłaś odkąd cię nie widziałem?
Gdyby Zuzanna zwróciła wtedy uwagę na wyraz jego twarzy, poznałaby niechybnie, z jakim niepokojem zadawał jej to pytanie. Rozbudzona nieufność sprawiła, że w przeciągu trzech dni, ślepo wierzący kochanek stał się zdolnym chwycić się nawet wybiegu w postępowaniu ze swą niewinną madonną.
Ale w stosunku, z młodym poetą. Zuzanna znajdowała się w takiem samem poło-