Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnej Alinie i powiedzieć: „Patrzcie, jak on mnie kocha! Porzucił mnie a teraz śmie mnie znieważać!“ Jak ja ją kochm! czyż te zniewagi właśnie nie powinny stanowić dla niej miary mego uczucia?... Ale nie, ty jej nie znasz, Ireneuszu, nie wiesz jak szaloną jest duma tej kobiety. Nie śmiem pomyśleć nawet, jak srodze rozgniewać ją musiał mój wyjazd i dlatego właśnie nie śmiem powrócić do kraju. Jestem obecnie w takim stanie chorobliwego rozdrażnienia, że nie byłbym zdolnym stawić czoła jednej z tych scen, jakie niegdyś zachodziły między nami a jednak żyć dłużej bez niej nie mam siły. Wobec tego postanowiłem zwrócić się do ciebie, mój drogi, z prośbą, abyś łaskawie wstawił się za mną. Wiem, że posiadałeś zawsze jej względy, że jest ci szczerze wdzięczną za stworzenie dla niej tak efektownej roli, wiem, że uwierzy ci, kiedy powiesz: „Klaudyusz umiera z tęsknoty... Zlituj się nad nim“. Zapewnij ją, Ireneuszu, że nie potrzebuje obawiać się moich wymówek. Dawny, despotyczny Klaudyusz, przeciw któremu buntowała się zawsze, zmienił się do niepoznania. Powiedz jej, że wszystko, wszystko znieść jestem gotów, byłem mógł żyć przy niej, patrzeć na nią jak dawniej. Przyznaję, że w ostatnich miesiącach smutnym był nasz stosunek. Ale ja-