Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sokiej, barczystej postawy, wiecznie rozczochrany i nieogolony.
Nieprzyjmując udziału w ogólnej rozmowie, siedział pochylony nad dużemi arkuszami papieru, na których dopisywał ołówkiem uwagi lub reguły gramatyczne.
Teraz jednak odsunął robotę i z głębokim westchnieniem dodał:
— Ach! szczęśliwy człowieku! nie zaznałeś nigdy męczarni, jaką jest przymusowe poprawianie ćwiczeń!... Może wypijemy po kieliszeczku dla rozgrzania się?
Uprzejmy gospodarz sięgnął po szklanną karafkę, której Emilia zapomniała widocznie schować, sprzątając po podwieczorku. Pokój jadalny w zwykłym trybie życia służył zarazem za salonik. W bawialni położonej po przeciwległej stronie domu, siadywano tylko w dnie uroczystości rodzinnych.
— Służę papierosikiem — częstował znowu pan Fresneau, podając gościowi pudełko z tytoniem i kajecik żółtej bibułki.
Przywitawszy gospodarzy domu, Klaudyusz złożył pełen uszanowania ukłon paniom Offarel, z których żadna nie podała mu ręki. Wszystkie trzy wydawały się bardzo zajęte: matka robiła niebieską pończochę i od czasu do czasu, wyjmując drut, drapała się nim w głowę, panny haftowały płócien-