Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a nie jak mąż i nieraz w zaufaniu mawiał przyjaciołom:
— Wtajemniczyłem moją żonę we wszystko, to najlepszy sposób oduczenia jej wszelkiej ciekawości.
Istotnie, był tak zakochanym w swej „białej różyczce“, jak pierwszego dnia po ślubie, to też zbliżywszy się do żony złożył namiętny pocałunek na jej szyi. Ale Zuzanna odepchnęła go, mówiąc:
— Proszę cię, pozwól mi przeczytać list spokojnie i przygotuj herbatę.
Wiedziała z doświadczenia, że Paweł nie ośmieli się nigdy zapytać, do kogo pisuje i od kogo listy odbiera a uczucie, tchnące ze słów, skreślonych przez młodego poetę, przejmowało ją taką rozkoszą, że przeczytawszy list cały, odczytała go raz jeszcze i złożywszy we dwoje schowała za stanik. Gdy wreszcie podeszła do stołu i przysunęła do siebie nalaną poprzednio przez męża filiżankę herbaty, twarz jej promieniała taką radością, że Paweł, chcąc ją podrażnić, zawołał z udanym gniewem:
— Wydajesz się tak uszczęśliwioną, że gdybym był zazdrosnym, mógłbym pomyśleć, że czytałaś przed chwilą list od kochanka... A gdybyś wiedziała, jak ci ślicznie z tą radością! — dodał, całując ją w ramię,