Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żeby tylko tymczasem nie popełnił jakiej niedorzeczności?... Żeby tylko nie kochać i nic złego się o mnie nie dowiedział?...
I teraz znów Klaudyusz przyszedł jej na myśl...
— On także stoi nam na przeszkodzie — pomyślała, ale natychmiast znalazła sposób ratunku przed tem niebezpieczeństwem: trzeba było jaknajprędzej widzieć się z Ireneuszem.
Tu przypomniała sobie, że nie zna jego adresu. Trzeba więc pójść do hrabiny Komof... Dziś właśnie przyjmuje ona od szóstej... Wsiadłszy do dorożki, kazała się zawieźć na ulicę Bel-Respiro. Na szczęście, zastała hrabinę samą i bez trudu otrzymała, żądaną wiadomość. Poczciwca kobieta, zadowolona z wczorajszego świetnego wieczoru, nie miała słów pochwały dla młodego poety.
— Genialny, zachwycający a jaki skromny przytem — mówiła, gestykulując żywo — będzie to drugi Puszkin w bieżącem stuleciu!
— Czy pani nie wie, gdzie on mieszka? — niby od niechcenia spytała Zuzanna. Mam wprawdzie jego bilet wizytowy, ale bez adresu.