Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie sprawę z nieuniknionych przeszkód, które urzeczywistnienie jej planów napotkać musiało.
Miłość, żeby rozwinąć się mogła, potrzebuje przedewszystkiem czasu i miejsca.
Ireneusz nie bywał w towarzystw ach a zresztą cóżby na tem wygrać mogła? Musiałaby walczyć o niego z innemi kobietami. Tutaj — w tem zacisznem mieszkaniu tak łatwoby jej było utrwalić swój obraz w jego sercu, ale czujny dozór barona, czynił to niemożebnem. Po raz pierwszy w życiu uczuła krępujące ją więzy i wybuchnęła gniewem przeciw temu, któremu wszystka zawdzięczała. Pogrążona w tych myślach, zasiadła — samotnie jak zwykle do bardzo skromnego śniadania. Nawet mimo pomocy hojnego opiekuna, Zuzanna nie byłaby w stanie pogodzić dochodów“ z wychodem, nie czyniąc tysiącznych oszczędności na jedzeniu i na innych rzeczach, których obce oko nie widziało. A w samotności tej, tak boleśnie odczula swą bezsilność, tak głęboko ogarnął nią smutek, że wystając do stołu z rozpaczliwym gestem wyrzekła zdanie, które nigdy dotąd na myśl jej nie przyszło:
— I na cóż się to przyda?
Tak, na cóż się to przyda? Była niewolnicą swego życia. Nietylko nie mogła swobodnie przyjmować Ireneusza u siebie, choć