Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Któż zresztą nie widział podobnego urządzenia, wytwornego a przecież tak pospolitego, że stało się prawie banalnem? Ale Ireneusz znał świat tylko z opowiadania starych autorów — jak Balzaka — i młodych, którzy sami nigdy nie byli w salonie, to też artystyczne urządzenie tego pokoju, panująca w nim harmonia barw i świateł, wydała mu się świadectwem delikatności uczuć kobiety, która własnym gustem umeblowała pokoik. Stanął w progu, olśniony bogactwem tego ustronia, odurzony wonią kwiatów, gdy nagle czarodziejka, królująca w tym zaklętym pałacu, powitała go z uśmiechem, który rozwiał od razu wszystkie obawy nieśmiałego młodzieńca.
Ludzie obdarzeni wrodzonym darem podobania się kobietom — darem, niezależnym zarówno od ich zewnętrznych powodów, jak i od zalet serca i umysłu — posiadają nadto dziwne przeczucie, które ostrzega ich o wrażeniu, jakie wywarli. Przeczucie podobne, możnaby porównać do owych macków, za pomocą których owady unikają grożącego im niebezpieczeństwa. Pomimo zupełnej nieznajomości zwyczajów światowych i charakteru Zuzanny, Ireneusz odgadł natychmiast, że mile przyjętym będzie.
To też zapomniawszy o wszelkich obawach, uległ w zupełności czarowi, jakim przykuwała